W firmie po odejściu Radka nieco się uspokoiło, więc i Radca Minister znalazł chwilę na przemyślenia. Żartowaliśmy, że tak jak na wojnie wszyscy musimy zostać na stanowiskach – na pewno jest więcej luzu, intryg i stresów delikatnie mniej, choć giełda rotacyjna trwa.
Nawet mi się trochę żal zrobiło naszego Pana Samochodzika. Mało że tyle pracował, to jeszcze zdążył objechać kilka razy dookoła świata żeby spełnić obowiązki poselskie… To oczywiście sarkazm, bo Jaśnie Pan korzystał ze służbowego auta z kierowcą bez oporów i nie znam nikogo, kto widziałby go w prywatnym aucie jadącego choćby z Grzybowskiej na Szucha. Do Chobielina jest około 300 km, czyli trasę tę w roku musiałby pokonać co najmniej 100 razy w roku, czyli na każdy weekend być we dworze. Tylko będąc ministrem pobrał 80 tysięcy ryczałtu za przejazdy autem! Kto jest za wprowadzeniem takich ryczałtów dla pracowników placówek i centrali?
Nie można Radkowi zarzucić, pracował dużo. Że często praca ta była to szkodliwa to inna sprawa, ale w gmachu potrafił siedzieć dłużej. Dużo był służbowo za granicą. Zdarzyło mu się też do Bydgoszczy polecieć samolotem (akurat nic w tym złego, zwykle taniej niż autem). Ale może po prostu zwróć i przeproś, a nie udawaj że nic się nie stało.
Zapomniałbym o temacie gdyby Pan Marszałek nie robił z siebie wyroczni moralnej oceniając innych posłów. Nigdy nie byłem zwolennikiem PiSu (i nie dlatego ze był w nim Radosław Sikorski!), ale widząc podwójne standardy prokuratury i dziennikarzy zaczynam rozumieć czemu ludzie coraz liczniej stając po tej stronie.
Radku, masz wyjątkowe, psychopatyczne cechy charakteru, które pozwoliłby żebyś zaszedł daleko. Potrafisz udawać kulturalnego będąc zwykłym chamem. Ale nie przyszło mi do głowy że polegniesz przez głupią chciwość…
Dla przykładu nasz nowy szef, Grzesiu Schetyna w ostatnim roku nie wziął ani złotówki też przysługującego mu teoretycznie ryczałtu samochodowego.
Wziąłby Radek przykład z naszego ambasadora w Argentynie (Jacek Bazański), który prawie w ogóle jeździć nie lubi. A do takiego Paragwaju mógłby się czasem wybrać. Ja rozumiem że na placówce rządzi małżonka, ale bez przesady Jacku, nie możesz być jak lalka. A’propos, poproś swoich konsularników żeby liczbę Polonii w tym kraju zaktualizowali w zestawieniu bo jest zaniżona.
Nasz nowy szef może się wykazać np. cofnięciem decyzji RS o likwidacji Konsulatu Generalnego RP w Montrealu. W ostatnim tylko roku Radek przed odejściem niestety zdążył zamknąć placówki w Lille, Malmoe i Sao Paulo. Decyzje to krótkowzroczne, pewnych spraw nie mierzy się tak łatwo, konsulaty to nie tylko maszynki do wydawania paszportów i odmawiania wiz (zresztą szykuje się afera z firmą która rzekomo jest niezbędna do pośrednictwa w przyjmowaniu wniosków wizowych, przez co decyzję zamiast konsula podejmują podejrzane osoby a skarb państwa traci grube miliony).
Ale wracając do Montrealu. Mam sentyment do tej właśnie palcówki dlatego apeluję do nowego szefa: nie zamykajmy tej placówki! Brak parkingu naprawdę nie jest argumentem.
Pomijam fakt, że w tym mieście mają siedziby konsulaty generalne 40 państw (plus 58 konsulatów honorowych). Albo jesteśmy państwem z ambicjami i interesami pamiętając o Polakach za granicą albo nie.
Spotkałem z miesiąc temu na korytarzu gen. Cieniucha, naszego ambasadora w Turcji który jak każdy z nas kawał urlopu spędza na Szucha. Ja rozumiem że Mietek czeka tam na emeryturę, ale są pewne granice. Tu trzeba Turkologa, ale nawiązaliśmy stosunki dyplomatyczne z Republiką Nauru więc może…?